Filipińskie smaki

Wycieczka na Filipiny już dawno przeminęła a wśród mojej pisaniny ani du du o tym do tej pory. Cieżko mi sie zebrać i poukładać wszystkie informacje jakie chciałabym zamieścić.
Na Filipiny wybraliśmy sie w kwietniu, plan już wcześniej obejmował teren Azji ale Filipiny niejako wyskoczyły z propozycji znajomych aby jechać na ślub kolegi i do tego mogliśmy pomieszkać z filipińską rodziną w ich domu. Tak wiec zakup biletów i przygotowania ruszyły pełną parą i polecieliśmy na drugi koniec globu zaszaleć w filipińskim stylu.
Wstolicy Filipin-Manili wylądowaliśmy w nocy i czekaliśmy kilka godzin na lot wewnątrz kraju na inną wyspę Tagbilaran. Filipiny to wyspowe państwo, cały archipelag składa się z 7107 wysp.
Pierwsze co uderza po przybyciu to duszne gorąco i wilgotność która jest okrutna dla europejczyków, praktycznie blokuje zdolność swobodnego odychania. Wszechobecne słońce jest wszędzie i aby skryć sie przed nim jest prawie niemożliwe. W piwrwszej chwili byliśmy zachwyceniem widokiem słonecznego blasku jednak bardzo szybko zrozumieliśmy dlaczego mieszkańcy uciekają przed słońcem. Są pookrywani prawie cali czasem tylko okulary przeciwsłoneczne wystają z zakrytej twarzy, okrywają sie w naprawde przemyślne sposoby, zakładając ma siebie dziwne kawałki materiałów i cokolwiek sie tylko da. Zaskakujące jest w tym kraju najbardziej to że w tak gorącym klimacie filipińczycy jedzą ogromne ilości mięsa i baaaardzo dużo niezdrowej żywności instatnt. Na każdym kroku udeża ilość głownie sprowadzanych produktów z USA i wypijane hektolitry coca coli no i rumu. Rum na szczęście lokalny i dobry.

Komentarze

Popularne posty